- Oglądanie filmów i seriali
- Rozmówki
- Samouczki: aplikacje i YouTube
- Wyjazd
- Tandem językowy
- Lekcje grupowe albo indywidualne
Jak zacząć naukę? Oczywiście ile osób, tyle strategii. Wszystko zależy od celu i możliwości. Poniżej prezentuję rozmaite sposoby, które mają to do siebie, że można je dowolnie miksować. Mam nadzieję, że ten tekst pomoże Ci wybrać spośród nich te najbardziej optymalne.
Oglądanie filmów i seriali
Na pewno samo oglądanie nie wystarczy, ale może być świetnym początkiem. Możesz oglądać je z polskimi napisami, a jeśli znasz już trochę słów – z francuskimi. Podoba Ci się akcent? Wciąga Cię nastrój i kultura? Może okazać się, że nawet nie zauważysz kiedy, a przyswoisz masę zwrotów. Potem będziesz wyciągać je jak asa z rękawa w różnych sytuacjach i zaskoczysz sam siebie. Wszyscy jednak wiemy, że potrzeba odrobiny systematyczności, żeby wiedza się utrwaliła.
Pół żartem, pół serio: rozmówki
W dobie google translatora rozmówki są może już passé, ale na wszelki wypadek: uczyć się z rozmówek stanowczo nie polecam. Jeśli chcesz czegoś więcej, niż „bążur, ży wię dy poloń” – rozmówki nie są dla Ciebie. Chyba, że… świetnie znasz alfabet fonetyczny i jeszcze znajdziesz go w rozmówkach. A to dlatego, że wymowa francuska jest inna niż polska. Jest w niej wiele dźwięków, których nie da się oddać polskim alfabetem. Uściślając: alfabetem może i tak, bo jest taki sam, ale jednak czyta się go inaczej. W dodatku jest w tej wymowie wiele niuansów, a zmiana pojedynczego dźwięku potrafi solidnie zmienić znaczenie. Coś jak nasze polskie wejście i wyjście, albo Kasia i kasza. Prawidłowa transkrypcja rozmówek może być jednak ciekawym ćwiczeniem w nauce fonetyki.
Swoją drogą, niedługo po rozpoczęciu nauki francuskiego miałam z rozmówkami zabawną przygodę. Byłam na lotnisku i potrzebowałam znaleźć skrytkę bagażową. Znalazłam więc w rozmówkach właściwe pytanie i wygląda na to, że udało mi się je poprawnie zadać ochroniarzowi. Więcej sukcesów jednak nie było, bo nie zrozumiałam z odpowiedzi literalnie nic. Podziękowałam i odeszłam, ale najwyraźniej w złym kierunku. Ochroniarz zawołał mnie i bardzo się starał wyjaśnić mi drogę wyraźnie i powoli. W końcu jednak dotarłam na miejsce dzięki tabliczkom umieszczonym na lotnisku. Taka historyjka sprzed ponad 15 lat, kiedy dostęp do Internetu nie był powszechny w telefonach. Ale od tamtej pory świetnie pamiętam: „excusez-moi, où est la consigne ?”.
Samouczki: aplikacje i YouTube
Aplikacje takie jak DuoLingo mogą być dobrym wstępem do nauki. Z filmików na YouTube można nauczyć się niemal wszystkiego, od wymowy, przez gramatykę, po słownictwo. Ja osobiście mam jednak taki problem z aplikacjami, że wzbudzają we mnie za mało emocji. W pamięci krótkotrwałej mieści się sporo, ale po odłożeniu telefonu bardzo szybko zapominam. Tak przyswojona wiedza jest mało funkcjonalna, dlatego trudno użyć jej w realnych sytuacjach komunikacyjnych. Za to nowe słowa poznane od prawdziwych ludzi w rzeczywistym kontekście jestem w stanie zapamiętać od razu, nawet jeśli są rzadkie. Dlatego ucząc się z aplikacji staram się wyobrazić sobie, że naprawdę ktoś do mnie mówi. Wyobrażam sobie kto to jest i czemu chce mi to powiedzieć. Albo sama przygotowuję fiszki do nauki w aplikacji Quizlet. Sama nie wiem, czy więcej uczę się robiąc fiszki, czy potem korzystając z nich.
To może wyjazd?
Świetny pomysł! Na wyjeździe będzie mnóstwo okazji do poznania nowych osób, a przy tym do uczenia się nowych słów w nowych sytuacjach. Jedyną wadą tego wariantu jest chyba tylko jego cena, ale da się to obejść. Warto też zaplanować je tak, żeby zanurzenie w języku (immersja) było jak największe. Wyjazd do Francji niewiele zmieni, jeśli będziemy otoczeni głównie turystami. Dlatego warto wybrać typowy kurs czy obóz językowy, a w miarę możliwości wymianę zagraniczną, wolontariat, a może nawet pracę sezonową. Co myślisz o winobraniu? Nie tylko złapiesz język, ale też trochę zarobisz. Dla dzieci można rozważyć przedszkole językowe, jednak koniecznie z native speakerami.
Tandem językowy
Ktoś potrzebuje poćwiczyć polski, a Ty – francuski. Umawiacie się więc na rozmowę: pół godziny po francusku, pół godziny po polsku. To świetne rozwiązanie, na którym zyskują obie strony. W takiej spontanicznej rozmowie można naprawdę wyrobić płynną wymowę. A do tego może poznać nowego przyjaciela!
Lekcje grupowe albo indywidualne
Rozwiązanie zapewne najpowszechniejsze. Tutaj ważne jest, żeby trafić na dobrego nauczyciela. Wcale nie jest powiedziane, że ta sama osoba będzie odpowiadać każdemu uczniowi. Trzeba więc próbować. Nie każdy nauczyciel będzie miał od razu wolne terminy. Czasem warto zgłosić się na listę rezerwową, a w tym czasie próbować u kogoś innego. Z kolei lekcje grupowe są zwykle tańsze. Tu jednak dużo zależy od grupy, która się zbierze. Jeśli będziecie mieć podobną motywację i zbliżony poziom języka, możecie wiele z takich lekcji skorzystać. Jeśli niektórzy uczniowie będą hamować grupę, warto pomyśleć o przeniesieniu się do innej grupy. Niezależnie od wyboru jedno jest ważne: nauczyciel musi mieć dobrą wymowę. Raz nauczona błędnie – będzie trudna do „odkręcenia”.
Nauka na kursie, a potem trening w tandemie? Cały rok z aplikacją, a potem intensywna immersja w wakacje? Lekcje indywidualne, a co wieczór odcinek serialu? A może wszystko naraz? Każda opcja jest dobra, jeśli tylko przybliża Cię do celu.